Anamia

Od 12 roku życia mam problemy z anoreksją, postanowiłam trochę o tym opowiedzieć.

Zaczęło się od nieszczęśliwego zauroczenia w chłopaku, którego poznałam na osiedlowym boisku do koszykówki. Zaczęłam z nim pisać z fikcyjnego konta na Facebooku, bo bałam się otwarcie z nim pisać jako ja, wiedziałam, że jestem mu obojętna więc postanowiłam ukryć się za postacią. Niestety zakochał się we "mnie". Chciałam stać się dla niego ładniejsza, by mnie zaakceptował, więc zaczęłam jeść mniej i mniej, dostałam jadłowstrętu i dużo schudłam. W tamtym czasie zaczęłam zmagać się z depresją i myślami samobójczymi. To był dla mnie strasznie trudny moment, szczególnie, gdy przyznałam się temu chłopakowi, a on mnie wyśmiał i jego koledzy zaczęli mnie gnębić na podwórku, rzucać we mnie kamieniami i szydzić. Wtedy zaczęłam się na stałe odchudzać, przez depresję miałam bardzo mały apetyt, ale na szczęście wsyzstko minęło w ciągu kilku miesięcy od tamtych wydarzeń.

Na przełomie trzeciej klasy gimnazjum i pierwszej liceum zachorowałam bardzo poważnie, spędziłam w szpitalu całe wakacje i schudłam 13 kg, a moje ciało było strasznie wyniszczone. Wyglądałam, jakbym była więźniem Auschwitz, ale o dziwo podobało mi się moje nowe, chude ciało. Cierpię na zaburzenia osobowości typu borderline i wyniszczanie się jest dla mnie naturalne, lubię być czasem ofiarą losu, bo wtedy czuję, że jestem w jakiś sposób istotna. Gdy ważyłam wtedy 60 kg (a mam 175 cm wzrostu, wcześnej wazyłam 73 kg), czułam się piękna i taka wychudła. Od tego znów się zaczęła moja chęć bycia chodzącym szkieletem... W anoreksji chodzi o widzenie kości, o ciągłe chudnięcie. Nieważne, że wyglądasz jak trup, widzisz żebra, kręgosłup, kość biodrową, zapadają Ci się policzki- cudo. Kochasz ten stan, kiedy nic nie jesz i burczy Ci w brzuchu, kręci w głowie. Jest Ci zimno, ale to znaczy, że chudniesz, to dobrze. To napędza Twoje życie, nadaje sens, masz kontrolę.

Ważną rolę w anoreksji odgrywa tumblr i hashtagi jak #bonespo #thinspo #anamia #proana #promia, bo czujesz się częścią społeczności. My, motylki Any jesteśmy silniejsze od reszty, bo nie jemy. Liczymy każdą kalorię, każdy gryz, ile kroków się zrobiło, bo wszystko skupia się na chudnięciu. Robi się setki brzuszków tygodniowo, codziennie wieczorem i rano brzuszki, przysiady, jakaś joga czy zumba byle spalać. Pali się papierosy, bo to hamuje głód, pije hektolitry wody i czarnej kawy, Monstera Ultra, Coli Zero. To wciąga, jest Twoją pasją, jesz z malutkich miseczek maksymalnie po 2 posiłki dziennie, ostatni o 15. Potem tylko pijesz wodę, herbatę, energetyki, cokolwiek byle nie miało kalorii. Smak też staje się Twoim wrogiem, nienawidzisz czuć cokolwiek w ustach, no chyba, że gumę do żucia ale BEZ CUKRU. Ana to Twój Bóg, ona dyktuje tu zasady. Jesz 450 kcal dziennie i cudownie Ci z tym do czasu, aż zaczniesz mdleć i mieć silne bóle brzucha z głodu. Popadasz w depresję, ale Ana jest od Ciebie ważniesza. Byłaby z ciebie dumna jakbyś zjadła ciastko korzenne? Błagam...

Kiedy masz dosyć niejedzenia, tej cholernej wody, pu ehra, wymiotowania bo zjadłaś 5 kostek czekolady (tak, my anorektyczki też wymiotujemy, bo kalorie to zło ale jak je z siebie wyrzucisz masz kontrolę) , codziennych brzuszków, żucia i wypluwania, wtedy stwierdzasz, że chcesz wyzdrowieć. Zaczynasz jeść normalnie, rzucasz się na jedzenie, bo wreszcie Ci wolno. Przez to szybko, dużo tyjesz. Czasem nie udaje się przeżyć z myślą, że się tyle zjadło i wszystko ląduje w sedesie, a Ty wstajesz, stajesz nad umywalką i patrzysz na swoje załzawione, wymęczone oczy, mokry nos i myślisz, że nigdy nie widziałaś się bardziej upodlonej, nigdy więcej nie zjesz.

Teraz jestem na etapie chudnięcia po "zdrowieniu", ważę 77 kg i brzydzę się sobą, chcę znów czuć głód, robić tak zwane "fasty" (fast- ang. post, niejedzenie przez określony czas). Wiem, że jeśli wrócę do Any to w końcu umrę, ale mam to w dupie, bo mam dosyć wielkich ud, boczków, dużej pupy i biustu. Może to seksowne, ale ja nie chcę być seksowna tylko wychudła. Mam nadzieję, że teraz mnie rozumiecie. Najpierw schudnę, potem będę się martwić o zdrowienie... Jestem idiotką, ale trudno się mówi.

Pozdrawiam wszystkie motylki,
Melanie

Komentarze

Popularne posty