Przyszłość i własne ja

Gdy masz borderline nie możesz do końca sobie zaufać. W zależności od tego w którym z pięćdziesięcu dziś przeżytych stanów emocjonalnych jesteś, Twoja osobowość zmienia się diametralnie. Raz kochasz siebie, świat i swoich bliskich, a zaraz życzysz im wszystkim śmierci i szczerze nienawidzisz swojego życia, przeszłości i czegokolwiek co kiedykolwiek Cię spotkało. W takiej sytuacji nie da się do końca sobie zaufać. Nie można podejmować ważnych dla swojej przyszłości decyzji, bo zaraz uznasz je za jakwiększą głupotę w historii świata. Nienawidzę tego, nie wiem kim jestem i czy kocham osobę, którą się staję.

Bliscy też bardzo przy tym cierpią, bo nigdy nie mogą do końca wiedzieć, czy w tym momencie ich idealizujesz, czy nienawidzisz i chcesz ich zmieszać z błotem. Z tego powodu też nie okazujesz im uczuć, bo się boisz, że te nie są szczere. Nie wiesz czy cokolwiek, co mówisz jest szczere.

Twój obraz samego siebie jest bardzo niestabilny, ponieważ zmienia się kilkanaście razy w ciągu doby, a to bardzo Ci przeszkadza. Nie da się żyć w ciele obcej osoby, a tak właśnie się czujesz przez te częste wahania własnej tożsamości. To wszystko jest bardzo przerażające, choć nie wiesz w sumie z jakiego powodu. Nie lubię myśleć o sobie i o tym, kim byłam w przeszłości bo czuję się, jakby mnie ta przeszła ja nie dotyczyła i jakbym nie była realnym człowiekiem, ponieważ nie mam realnej historii i w moim życiu nie ma ciągu logicznego, tylko wszystko staje się przypadkiem. Jestem przypadkowa, nienawidzę tego. Boję się też przyszłości. Kiedyś bardzo przerażało mnie, że sobie nie poradzę, bo wszystkie swoje umiejętności uznaję za nic w porównaniu z innymi, lepszymi ludźmi. Tu nawet nie chodzi o to, że będę bezdomna czy bardzo biedna, ale o to, że niezależnie od tego ile będę zarabiać i czy będę miała ułożone życie, nie będę szczęśliwa i moje życie będzie opierało się na mechanicznie wręcz wykonywanej rutynie, która będzie wegetacją, a nie życiem. Strasznie boję się, że w ten sposób sobie nie poradzę, będę nienawidziła życia. Przez takie wizje przyszłości mam myśli samobójcze od 10 roku życia, jednak powoli zaczęły mi mijać. Już mniej się tym martwię, nie chcę umrzeć bo potrzebuję dać sobie szansę. Jeśli się zabiję zamknę sobie wszystkie drzwi, a z resztą zabić zawsze będę się mogła, a życie nie jest takie znów straszne, by musieć je zakończyć.

Nienawidzę uczucia, że jestem pospolita a taka się czuję. Wiem, że miliony ludzi są w depresji, mają poczucie niespełniania się w życiu, bycia gorszym od reszty, a przy tym bycia innym (i w dobrym i w złym tego słowa znaczeniu). Jestem świadoma tego, że każdy ma problemy i moje myślenie nie jest niczym nadzwyczajnym. Nie lubię się wychylać, bo wiem, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Nie lubię sama tak zwanych "płatków śniegu", jedynych w swoim rodzaju nastolatków, którzy są całkiem inni niż cała reszta i tylko oni wiedzą, jak to ciężko być niebinarnym, panseksualnym weganinem cierpiącym na ortoreksję i pare innych chorób, o których nawet nie słyszałeś. Nie chcę być tak odbierana, nie po to to piszę. Robię to, ponieważ nie chcę dusić w sobie emocji. Gdzieś z tyłu głowy mam poczucie, że potrzeba mi akceptacji innych, jakiejś społeczności ludzi, którzy czują to co ja i może przez ten blog znajdą się tacy. Może to naiwne, a może nie.

Mam jednak nadzieję, że nie czujesz tego co ja, bo takie życie to małe piekło
Twoja Melanie

Komentarze

Popularne posty